poniedziałek, 28 marca 2016

James Dashner - W sieci umysłów


Michael jest graczem. I – jak większość graczy – więcej czasu niż w realnym świecie spędza w wirtualnej rzeczywistości VirtNet. Do VirtNetu można wejść i umysłem, i ciałem, a jeśli jesteś hakerem, czeka cię jeszcze więcej zabawy. Bo przecież najfajniej jest łamać zasady, prawda?
Ale pewne reguły powstały nie bez powodu… Kiedy jeden z hakerów zaczyna seryjnie mordować, rząd wie, że aby go schwytać, potrzebny będzie równie dobry haker. I to właśnie Michael wygląda na osobę, która może włamać się do najbardziej skomplikowanego systemu na świecie. Jeśli zgodzi się podjąć tej misji, będzie musiał wejść do VirtNetu nigdy nieodkrytymi ścieżkami. I uważać, aby nie stracić z oczu bardzo cienkiej granicy między grą a rzeczywistością…




 "Jak w wielu innych grach, także i tu obowiązywała jedna zasada: zabijaj albo zgiń."

Wirtualny świat, hiperzaawansowana technologia i cyberterroryzm. Książka z naprawdę fajnym pomysłem, fabułą, ale nie do końca taka, aby na zawsze pozostała w mojej pamięci.
Michael to nastolatek. Jak dla mnie to nudny nastolatek. Ma przyjaciół poznanych w VirtNecie, Sarę i Brysona, marzenie aby mieć taki wysoki poziom, aby stać się nowym Gunnerem Skale'em, swego czasu najlepszym graczem, który ostatnio przepadł bez wieści.
Chłopak próbuje przemówić do rozsądku dziewczynie o imieniu Tanya, która próbuje popełnić samobójstwo. Chłopakowi się nie udaje, a ona wyrywa sobie rdzeń i zniszczyła go. Teraz naprawdę dziewczyna mogła zginąć. Po tym wydarzeniu SVN daje mu zadanie. Ma doprowadzić ich do tajemniczego i zagrażającemu wszystkim Kaine'a.
Właśnie to Kaine był postacią która mnie najbardziej interesowała. Nikt nie wiedział kim dokładnie jest i jakie ma cele, ale jedno było wiadome. Doktryna Śmiertelności.
Cóż... nie chcę za wiele mówić o co chodzi z Doktryną Śmiertelności, bo bym zaspoilerowała bardzo dużo. Jeśli chcecie wiedzieć, to trzeba przeczytać książkę ;)

Nad czytaniem książki sporo się namęczyłam, aby ją skończyć. Nie wiem dlaczego, ale przez to, że Michael mi się nie podoba i jest dla mnie nudną postacią, wszystko inne było nudne.
Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego główna postać mi się tak bardzo nie spodobała, że odbiło sie to aż na całej książce.
No ale nie uważam, że to jest zła książka. Tak jak wspomniałam na początku, książka ma naprawdę fajny pomysł. Spodobało mi się to, że główną rolę ma tu wirtualny świat. Lubię tematykę właśnie o tym, tak samo jak o cyberprzestępczości  i cyberterroryzmie. Szczególnie gdy to dzieje się u nas, w realnym życiu. Ciągle się słyszy o cyberprzestępczości. Coraz więcej jest ofiar, a to wszystko za sprawą internetu.

Książka mi się bardzo spodobała pod koniec. Wtedy naprawdę wciągnęłam się i trochę ubolewałam, ze to koniec. Na szczęście teraz ma pojawić się u nas drugi tom. Nie będę go kupować, ale jak znajdę w bibliotece to go wypożyczę, bo jestem ciekawa co dalej.

" Z jakiegoś powodu czuł pewność, że obietnice tego człowieka są prawdziwe. Działy się tu rzeczy spoza granicy jego pojmowania. Mógł pójść z tym gościem, nigdy nie poznać prawdy i żyć w szczęśliwej niewiedzy "

Tytuł: W sieci umysłów
Cykl: Doktryna Śmiertelności (tom 1)
Tytuł oryginału: The eye of minds
Autor: James Dashner
Wydawnictwo:Albatros
Data wydania w PL: 30 września 2015
Liczba stron: 383
Tłumaczenie:Anna Dobrzańska, Rafał Lisowski
Moja ocena: 5/10




niedziela, 27 marca 2016

Wesołych Świąt!



Wesołych Świąt Wielkanocnych kochani!
Oraz mokrego śmigusa dyngusa :)
Tylko nie przesadzajcie, bo się przeziębicie, a już zaczynają się robić piękne pogody na spacerki! ^^

poniedziałek, 14 marca 2016

Zakochana w okładkach #2


Hej Kochani :*

Wróciłam od kumpeli i w końcu mogę zająć się blogiem, bo muszę przyznać, że zaniedbałam go :c
Dziś mamy 14 marca, więc czas na drugą odsłonę moich ulubionych okładek w mojej biblioteczce :D
Tym razem chcę wam przedstawić moje TOP5 okładek, które mają czarne tło :)



TOP5

#5
Wieczni
Co najbardziej lubię w tej okładce? To te róże i ogólnie okładka jest prosta, co czyni, że jest ładna :)
 
#4
Scarlet
Nie wiedziałam którą okładkę wybrać. Cinder czy Scarlet, bo obie bardzo mi się podobają, a nie chciałam dwóch dawać, więc wybrałam Scarlet, bo odrobinę mi się bardziej podoba :)
Zastanawiam się, dlaczego większości się nie podobają te okładki. Moim zdaniem są fajne ;)
 
#3
Piąta fala
 
Ta okładka nie dość ze mi się podoba, to troszkę mnie bawi. Za pierwszym razem myślałam ze to jakiś cycek kosmitki XDD


#2
Park Jurajski
Ta okładka również jest prosta i w sumie trochę mroczna, co mi się bardzo podoba. Mam dużo książek z czarnymi okładkami, ale niewiele mi się z nich podoba tak jak ta :)

#1
FUTU.RE
Przedstawiam wam moją ulubioną okładkę z tej topki.
Jest mroczna i przerażająca co jest dla mnie na plus.
Jeszcze nie czytałam tej książki, ale mam nadzieję, ze będzie mi się tak bardzo podobać jak okładka ;)


Jak tam u was? ;)
Ja byłam u kumpeli na pare dni, aby odpocząć od tego zabieganego czasu. Było naprawdę fajnie :D
A jak wam mija ten miesiąc? :) Ja jutro jadę dalej sprawy załatwiać :c
Chyba umrę ;;;;;

piątek, 4 marca 2016

To ja, babciu



Życie nastoletniej Eun Ha nie jest łatwe. Mieszka z ciocią która pracuje za marne grosze, a dziewczyna nie ma na lunch i różne inne składki w szkole. Koleżanka dziewczyny daje numer starszej pani, aby Eun Ha mogła wyciągnąć od niej pieniądze na trik z wnuczkiem.
Starsza pani nabiera się na to i przelewa pieniądze dziewczynie, myśląc, że ona to jej wnuczka Ji Yoon, z którą nie ma kontaktu.
Na dodatek babcia choruje na raka i jest w ostatnim stadium, więc zbyt wiele czasu jej nie pozostało.
Od tego momentu rozpoczyna się ciepła i wzruszająca historia o fałszywej babci i wnuczce.

Po przeczytaniu postu na blogu Ann Wars o koreańskich dramach, postanowiłam wejść na moją ulubioną stronę z dramami i przejrzeć co nowego się ukazało.
Tak trafiłam na film It's me, grandmother. Pomimo bardzo króciutkiego opisu, postanowiłam obejrzeć film.
Film bardzo mi się spodobał. Jest wzruszający i ciepły, choć jest o oszukiwaniu drugiego człowieka i naciąganiu, ale film ma w sobie drugą stronę. Pokazuje nam jaką więź mogą mieć czasami ze sobą całkowicie obcy ludzie. I wiem, że teraz to co napisałam nie ma sensu, bo jak można mieć z kimś więź, kogo się oszukuje. Mogłabym wytłumaczyć, ale byłby to zbyt duży spoiler.
Jedyne co mogę, to bardzo wam polecić film.
Można i popłakać i pośmiać się, a historia naprawdę piękna, szczególnie gdy na końcu wszystko się wyjaśnia :)


Tytuł oryginału: 나야, 할머니 (Naya, halmeoni)
Tytuł alternatywny: It's me, grandmother 
Gatunek: familijny
Data wydania: 26 września 2010
Kraj: Korea Południowa
Nadawca: MBC
Moja ocena: 10/10


Od czasu do czasu właśnie będę  pisać notki o filmach, serialach czy też anime. W zależności, czy mi się coś spodobało i jest moim zdaniem warte polecenia :)





Podsumowanie miesiąca: Luty


Hej kochani :*
Wiem, że jest już zbyt późno aby publikować post, ale niestety przez swoje problemy zdrowotne nie mam kiedy, a tylko właśnie te późne godziny są moje. (trochę też przez brata, który zajmuje wieczorami komputer)

Przez różne sprawy które miałam na głowie, a później problemy zdrowotne które mi doszły, w lutym przeczytałam tylko trzy książki. Przyznam się, że mnie to nie zadowala. Wiem, że nie powinno się liczyć ilość książek, tylko jakość zawarta w środku.
Ale nie powinnam narzekać. W końcu jeśli chcę kupować nowości, które są na rynku muszę mieć pracę, a żeby mieć pracę, trzeba różne rzeczy pozałatwiać, a jeszcze jak na złość znów dużo śpię, ale tym razem jest gorzej. W jeden dzień (24h) potrafię przespać nawet do 18h! Co nie jest oczywiście ani normalne ani zdrowe. Ewidentnie widać, że mam problemy ze zdrowiem. Gdy się obudzę, nie potrafię się podnieść z łóżka, nawet jeśli muszę iść do toalety czy wypuścić psa z pokoju, bo wyje nom stop. Nawet to mi nie przeszkadza aby dalej iść spać. W poniedziałek koniecznie muszę się wybrać do lekarza, bo to też źle wpływa na mój stan psychiczny.
Ale o tym już dość. Przejdźmy do przeczytanych książek.

Są to:
♣ Suzanne Young - Plaga samobójców
♣ Oh Jeonghui - Miłość zeszłej jesieni i inne opowiadania
♣ Paulina Hendel - Strażnik

Jest tak tego tak mało, że aż nie ma co wybierać która książka mi się spodobała, a która nie.
No ale najbardziej podobała mi się Plaga a na mniej opowiadania koreańskiej pisarki, ale i tak uważam, że książki były ciekawe ;)

Jeśli chodzi o moje miesięczne małe wyzwanko, to w lutym miałam przeczytać choć jedną książkę która jest czerwona lub ma jakiś czerwony element na okładce.
Tą książką była Miłość zeszłej jesieni i inne opowiadania :)

Też chciałabym wspomnieć o takim małym moim sukcesiku, a mianowicie w lutym jeden z moich postów, dokładniej recenzja Plagi samobójców ma 1071. Jest to dla mnie coś naprawdę fajnego :)

Teraz powinnam sobie dać wyzwanie na marzec. Nie przygotowałam się za bardzo ale coś teraz na szybkiego wymyśliłam.
Wyzwanie na marzec: przeczytać minimum jedną książkę która ma więcej niż 444 stron.

Życzę sobie powodzenia na ten miesiąc :)